Ponowne wydanie (LP i CD, Warner/Polskie Nagrania 2021) pierwszej płyty Young Power, do tego tytuł drugiej płyty grupy Pick Up


…oraz telefon od Krzysztofa Popka – zachęciły mnie do poszukiwań w tej części mych archiwów i projektów, która dotyczy właśnie owego młodego, poszukującego ruchu w muzyce lat 80. zwanego niekiedy awangardą jazzu.
A przecież to nie jest – tylko – jazz :–) Jest tam i grupa Woo Boo Doo, stricte rockowa, i Tie break, i właśnie Pick Up, D-Box, trio Ksiondz, Duży i Korek (Priest & Big Cork)– oraz wreszcie Young Power, jako ta – nie, nie wisienka: raczej dynia – na szczycie tortu. Bardzo okazałego i smakowitego przecież.

A czy wspomniałem, że Zakaz Fotografowania antycypuje yass, będąc przy okazji rzeczą lepszą od czegokolwiek powstałego w konwencji yassowej (wiem, szalona odwaga, ale takie moje zdanie i już)?
Tomasz Skowyra „Najlepsze polskie płyty XX wieku

Jest tam kilka postaci, których już nie ma, jest wiele relacji przyjacielskich, sporo wspólnych wspomnień, trochę (no, dużo :–) zdjęć – i przede wszystkim muzyka, która się do dziś nie zestarzała. (W przeciwieństwie do baaardzo wielu dokonań tzw. rockowych z tamtych lat, nie da się ich dziś słuchać. A ten „młody jazz” ówczesny – owszem.)
Jest tam Jazz n. Odrą, Jazz Jamboree… Ale i festiwal Jarocin (1987), fascynujący moment, gdy awangardowy band wyszedł na scenę, przez tamtą (nie zawsze przecież grzeczną) publicznością – i zagrał wspaniale. Owszem: na początki Ryszard Riedel (Dżem) musiał ich jakoś zapowiedzieć, zagrał kilka dźwięków na harmonijce, ot: ciekawostka… Ale to był zadziwiający występ jednak.
Gdzieś daleko jest nawet i Free Cooperation – choć to jednak nieco inna bajka.

Daję tu nieco zdjęć, to pierwsza partia ze starych, ale na nowo obrobionych fotografii z tamtej naszej ścisłej współpracy (Sztokholm, ale i Berlin przecież…). Wiele tu wątków, postaci, szczególnie fotogenicznych Alek Korecki, „Kinior”… Jest i Jurek Piotrowski, też postać, łącząca światy jazzu i rocka.
Ocean historii – a może i nie tylko przeszłości? Coś słyszałem… Oby.

Będę próbował dalej aktualizować tę galerię – ale to jakiś ocean (prawie) bez dna…

I jeszcze kilka zdań o edycji: LP „Young Power” (2020, LP i CD)
…która cieszy – bo to nadal, napiszmy to jeszcze raz, znakomita płyta, znakomita muzyka. Ale mnie też trochę martwi: i nie dlatego, że musiałem się (nieco) wykłócać o (jak psu kość należne mi przecież, nieśmiało przypominam) honorarium. Niewielkie, dodam. Ale: zapłacili, sukces.
To już normalne: wychodzą dziś reedycje „tamtych” płyt, nikt ci nic nie powie, większość wydawców nie płaci… Liczą na zniechęcenie? Raczej tak, przecież kto chce wynajmować prawnika, by dostać tych kilka zlotych… A walczyć z gigantami – samemu? Żarty.

Ale ja nie o tym dziś; a o „edycji”. A dokładniej o mym projekcie, na dźwiękach się nie znam, są od tego fachowcy; polecam. Dziś o mej / (a jednak) nie mojej okładce… To on mnie martwi, mimo wszystko.

Nietypowa jest również okładka, niebędąca dziełem Marka Karewicza, a „M. MAKOWSKIEGO”, czyli Mirosława Ryszarda Makowskiego – polskiego projektanta, fotografa, dziennikarza i bloggera. W latach 70. i 80. XX w. był on fotoreporterem w miesięcznikach „Jazz” i „Magazyn Muzyczny”.

Wojciech Pacuła „High Fidelity” (2020)

Nieco faktów. Oryginalna LP wyszła w czasach, gdy ówczesna – i tak w Peerelu dość marna – poligrafia już ledwo dyszała. Drukowano okładki na czym się dało, papieru dobrego nie było, farb, komponentów, dewiz… (A też negatywów do zdjęć, robiłem te zdjęcia na jakichś ze szpuli branych materiałach krajowego Fotonu, pewnie nie ma już tej firmy.)


I taka jest ta oryginalna płyta z 1988 roku. (Tu wyżej, mój skan zachowanego oryginału.)
A Polskie Nagrania – czyli Warner, wiadomo – z jakichś powodów zdecydowały się nie na dotarcie do źrodłowych materiałów (czyli do mnie, mych zdjęć i projektu; choć o nim jeszcze za chwilę); ale na zwykły skan wydrukowanej wtedy okładki + gigantyczną zapewne pracę pana operatora DTP przy obróbce. Po co? Dlaczego, jaki w tym sens… Nie wiem. (Ale się domyślam, może niewłaściwie.)
A przecież nie tak trudno mnie znaleźć. I nadal mam jednak oryginalne negatywy, z oryginalnymi zdjęciami, użytymi w tym – dość prostym – projekcie. Czy byłoby lepiej? Na pewno. Ciekawiej też: bo np. oryginalne zdjęcie jest na LP przycięte do kwadratu (wiadomo). A w książeczce można by dać całe: ciekawe? Chyba tak… (Ucięty jest kol. Jorgos, a śpiewał tam – że ho, ho ho…)
No to tyle ja.

Ach, i na samej górze strony – koncert Young Power i innych skladów – w Berlinie Zach. (1988), poszukiwałem już wtedy tylko nieostrości, rozmazań i ruchu. A niedługo później praktycznie skończyłem z fotografią, wydawała mi się… Nieistotne.
mr m.