Tu: rok 1982 (83?), wejście dla artystów. (Mam i ze dwa lata inne.)
Ulotne obrazy, nieważne klimaty. I te emocje, których juz dawno nie ma, nawet anegdoty giną. Gdzieś zacytowane, kogoś drugiego (Witold Pawłowski dla „MM”) opis. Co zostaje? Jakieś zdjęcia: Aya, DAAB, też Krzak oczywiście. Niewiele.
mr m.

Witold Pawłowski – znakomity autor reportaży o ówczesnej Polsce, wtedy podpora „itd”, później „Polityki” – napisał w „Magazynie Muzycznym” (1984): Festiwal po polsku wygląda tak: Jest parę minut po piątej, grudzień, na dworze szarówka, pod halą faluje szary tłum, w tle milicyjne ciężarówki. Jest zimno i jeśli wreszcie przedrzesz się przez bramkę, ze zgniecionymi płucami i urwaną torbą, zobaczysz, że w środku jest jeszcze zimniej i dziwniej, bo mamy do czynienia ze sztucznym lodowiskiem i na lód położono dyktę. 
Na tej dykcie będą tańce, bo nie opłaca się rozmrażać obiektu na dwa dni, a koncerty będą trwały po osiem godzin, bo nie ma pieniędzy, żeby wynająć halę na dni trzy. 

w: Rafał RękosiewiczBob Neveselý”, posłowie mr makowski