Z big bandem Young Power – jazda. No: niezła… A dodatkowo Albert Collins, Stan Getz (genialny koncert, anegdoty: m.in. jedna z Alkiem Koreckim)), Dizzy Gillespie… Uczta, szkoda tylko, że za nędzne grosze.
Ale koncert Milesa Davisa w lunaparku (tam na zdjęciu wyżej zobaczycie: malutki Miles na scenie…), Tuż przed zamknięciem, prawie białe noce… Warto było.
mr m.
